Diagnoza dotycząca głównych zagrożeń dla dalszego funkcjonowania UE została już wielokrotnie postawiona i jest raczej przedmiotem zawoalowanego konsensusu niż ostrej debaty. Jak się okazuje, rad co do tego, w jaki sposób stawić tym zagrożeniom czoła, jak je rozbroić, można szukać także w pismach jednego z największych liberałów wszech czasów, Friedricha Augusta von Hayeka.
Skrót tekstu z XV numeru Liberte! Całość do przeczytania w cyfrowej wersji kwartalnika
(…) Od kilku lat Unię toczy jednak kryzys, będący elementem globalnej zapaści gospodarczej. Pojawiło się sporo znaków zapytania o jej przyszłość i chociaż mijają lata, to pytania te nadal pozostają bez adekwatnej odpowiedzi. Liderzy państw członkowskich, w obawie przed reakcją rozhuśtanych emocjonalnie elektoratów, stawiają na podejście asekuranckie i dalecy są od decyzji o podjęciu ryzyka znaczącej przebudowy Unii. Podejmuje się tylko decyzje wymagane bezpośrednią koniecznością kryzysową, dyktowane obawą przed reakcją niesławnych rynków finansowych.
(…). Podejmijmy więc dzisiaj próbę intelektualnej rozrywki polegającej na zgraniu z sobą zdiagnozowanych problemów współczesnej Unii z zadeklarowanym celem utrzymania jej przy życiu i odzyskania przez nią inspirującej żywotności (całego jej credo wiekopomnego projektu służącego wiecznemu pokojowi i dialogowi pomiędzy narodami Europy) oraz Hayekowską terapią, bez wątpienia wymagającą i radykalną.
Friedrich mówi: Abwarten und Tee trinken!
Problemem nienowym, ale odczuwanym ze zdwojoną siłą i ewidentnie narastającym w latach kryzysu zadłużeniowego, jest brak poczucia (lub nikłe poczucie) europejskiej wspólnoty, jednego europejskiego demosu. W dłuższej perspektywie pojawienie się tego rodzaju dodatkowej tożsamościowej autoidentyfikacji jawi się jako warunek powodzenia procesu integracji. Dodatkowej – co oznacza niekonkurencyjnej wobec tożsamości narodowych i lokalnych. Tymczasem życie polityczne Unii jest, widać to dość wyraźnie, emanacją zlepku niewiele o sobie wiedzących demosów narodowych, czegoś takiego zaś jak życie społeczne Unii prawie wcale nie ma. Kryzys i dyskusje o pieniądzach, co nie powinno dziwić, powodują obecnie wręcz regres w tym wymiarze, jako że wzmocnieniu ulegają narodowe egoizmy, sprzeczność interesów zostaje uwypuklona. Co zaproponowałby nam Friedrich?
(…)
Friedrich mówi: Mittendrin statt nur dabei!
Najpoważniejszym problemem dzisiejszej UE jest niski poziom legitymizacji wielu podejmowanych tam decyzji, które w odczuwalny sposób wpływają jednak na codzienne życie obywateli. Problem ten ogniskuje się wokół Komisji Europejskiej, która jest instytucją wyłanianą w sposób niedemokratyczny, nieodpowiadającą w zasadzie za swoje posunięcia, działającą w sposób nieczytelny, sprawiającą wrażenie podatności na impulsy zakulisowe. Dodatkowo, relacje pomiędzy trzema najważniejszymi instytucjami są bardzo zagmatwane, co wygląda na unikanie jednoznacznej odpowiedzialności i zostawia obywatela całkowicie zagubionego, przez co rośnie jego frustracja i eurosceptycyzm. Ma prawo czuć się widzem, odsuniętym na bok pionkiem, który został ubezwłasnowolniony.
Krytykując planowanie gospodarcze i nadmierną tendencję do interweniowania państwa, Hayek zauważył w państwie liberalno-demokratycznym zjawisko utraty przez właściwego suwerena realnej kontroli nad procesem decyzyjnym na rzecz dobrze zorganizowanych grup nacisku, wykorzystujących naturalną tendencję polityków, aby przenosić maksimum kompetencji władczych z domeny parlamentu do ciał egzekutywy posługujących się decyzjami administracyjnymi. (…)
Parlament Europejski powinien stać się realną władzą ustawodawczą. Jego wybór następowałby na podstawie jednolitej dla całej Unii ordynacji wyborczej, gdzie każdy kraj funkcjonowałby jako jeden okręg wyborczy, ale rejestracja list partyjnych czy ustalanie progu wyborczego miałyby wymiar paneuropejski. Aby wejść do PE partia musiałaby uzyskać np. 4 proc. głosów w skali Unii, a w celu rejestracji listy – zebrać wcześniej określoną liczbę podpisów w co najmniej połowie państw/okręgów wyborczych. PE miałby wyłączne prawo uchwalania ustawodawstwa unijnego w zakresie problemowym kompetencji delegowanych przez państwa członkowskie do tzw. wspólnotowego wymiaru Unii (o czym więcej poniżej).
Komisja Europejska zachowałaby inicjatywę ustawodawczą, poza tym jednak byłaby ciałem wyłącznie władzy wykonawczej, niezdolnym już do wydawania dyrektyw i aktów prawnych w charakterze innym niż technicznych aktów wykonawczych do poszczególnych ustaw PE. (…)
Friedrich mówi: Weniger ist mehr!
Niewątpliwym problemem wizerunkowym Unii Europejskiej jest brak czytelności procesów decyzyjnych tam zachodzących. Ma to wiele przyczyn, ale – znów – główną z nich jest obrany system instytucjonalny. Tym razem symbolem tej nieczytelności jest urząd obieranego na drodze zakulisowego ucierania „prezydenta Rady Europejskiej”, którego kompetencje na przestrzeni tych kilku lat od jego ustanowienia wydają się płynne, zazębiające, o ile nie pokrywające się z kompetencjami przewodniczącego KE. W gruncie rzeczy jest to „taskmaster”, który na zlecenie najbardziej wpływowych stolic państw członkowskich (od których jest całkowicie uzależniony) podejmuje się wykonywania różnych trudnych zadań. Generalnie zazębianie się kompetencji różnych instytucji unijnych jest podstawową przyczyną braku czytelności jej funkcjonowania z punktu widzenia przeciętnego obywatela.
Hayek w odniesieniu do liczby regulacji, wielkości administracji i jej funkcji zwykł postulować powściągliwość, ponieważ mniej tego wszystkiego często oznacza więcej realnych efektów. (…)
Friedrich mówi: Schuster, bleib’ bei deinen Leisten!
Zwłaszcza teraz, w czasie kryzysu, rosnącego bezrobocia, wielkich długów sfery publicznej, realnie wkradającego się w życie Europejczyków relatywnego ubóstwa i braku nadziei na lepsze perspektywy populizm jest zagrożeniem dla procesów decyzyjnych, także na poziomie Unii. Postuluje się wyżej demokratyzację UE w postaci wzmocnienia PE, jednak zaznaczono też, że Hayek wyłączyłby z tego kilka newralgicznych dla sytuacji makroekonomicznej (…)
W systemie UE ten element niedemokratycznego good governance może należeć do obowiązków Rady. Jej skład wymienia się w sposób zgodny z kalendarzem wyborów w państwach członkowskich, więc zachowuje w swej masie dużą stabilność. Szanse na niepopulistyczną większość w Radzie są dość duże, czego najlepszym dowodem jest sytuacja obecna: głęboki kryzys, któremu towarzyszy dość restrykcyjna, niepopulistyczna polityka ekonomiczna. W praktyce oznaczałoby to, że w zakresie kompetencji delegowanych do międzyrządowego wymiaru Unii należy zachować newralgiczne decyzje makroekonomiczne. Hayek na pewno pochwaliłby narzucenie państwom członkowskim dyscypliny budżetowej i celu redukcji długu publicznego. Z drugiej strony jednak opowiadałby się przeciwko harmonizacji podatków, oznaczającej w wielu miejscach ich podniesienie i zniszczenie narzędzia konkurencji podatkowej, która w niejednym wypadku stanowi ważną zachętę do obniżania obciążeń fiskalnych.
Co zaś wyniknie z tego kryzysu dla Europy? (…)
Skrót tekstu z XV numeru Liberte! Całość do przeczytania w cyfrowej wersji kwartalnika
Piotr Beniuszys
Politolog i socjolog. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat ideologicznej ewolucji zachodnioeuropejskich partii liberalnych. Ostatni przewodniczący Unii Wolności w Gdańsku (2005 r.), do 2009 r. działacz Partii Demokratycznej. Członek redakcji „Liberté!”.