Dlaczego rolnictwo unijne nie miałoby się poddać weryfikacji globalnej? Mielibyśmy żywność tańszą nawet o 40 proc. Budżet unijny zyskałby miliardy euro. Trzeci Świat, Ukraina i inne kraje lepiej od UE wyposażone w potencjał do produkcji rolnej zyskałyby szansę zarabiania na siebie zamiast zabiegania o pomoc.
Skrót tekstu z XV numeru Liberte! Całość do przeczytania w cyfrowej wersji kwartalnika
Kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, moja gaździna uświadamiała mi: „Panie Marcinie, za łąki też będą płacić, wystarczy trawę skosić, bo zbierać już nie trzeba”.
Trudno w to uwierzyć, ale najbardziej chronioną częścią budżetu Unii Europejskiej jest dział, który „The Economist” nazwał największym absurdem polityki gospodarczej UE, czyli Wspólna Polityka Rolna (WPR). Fundusze rolne stanowią, obok funduszy spójności, największą pozycję zarówno w perspektywie finansowej na lata 2007–
–2013, jak i, bliskiej finalnych ustaleń, na lata 2014–2020, to ponad 30 proc. wydatków UE. W 2012 r. obchodzono 50-lecie WPR, warto więc w skrócie przypomnieć nonsensy, do jakich prowadziła polityka rolna, z którymi następnie walczyła za pomocą kontrnonsensów. (…)
Jak to się zaczęło
Trzeba przypomnieć, że po II wojnie światowej żywność w Europie była na kartki, a pomoc amerykańska obejmowała również produkty spożywcze, a więc osiągnięcie bezpieczeństwa żywnościowego – a nawet samowystarczalności – było ważnym celem politycznym. O interwencjonizm państwa zabiegały organizacje rolników domagających się dla siebie większej stabilności w dochodach. W okresie wielkiego kryzysu lat 30. płody rolne odczuły szczególnie drastyczny spadek cen.
W pierwszych latach WPR najważniejszym instrumentem interwencjonizmu rolnego były gwarantowane ceny skupu. Jeśli na rynku ceny spadały poniżej określonego poziomu, rolnik mógł liczyć na zakup swych produktów przez Komisję Europejską po cenie gwarantowanej. W złych latach Komisja miała sprzedawać na rynku zakupione nadwyżki. Okazało się, że taka polityka prowadzi jednak do gromadzenia się w unijnych magazynach olbrzymich zapasów towarów rolnych objętych interwencją. (…) Nadwyżki upychano więc na rynkach światowych po cenach dumpingowych, co prowadziło do ruiny farmerów z Trzeciego Świata; uruchomiono programy żywnościowej pomocy humanitarnej; masło dezutylizowano pod okiem inspektorów, aby nie nadawało się do spożycia, podobną „konwersję” wprowadzono dla nadwyżek mleka w proszku.
Antyglobalizm
9…0 Ukraina, na której terytorium położonych jest 70 proc. europejskich czarnoziemów, nie będzie mogła eksportować do Unii istotnych ilości produktów żywnościowych. W tym samym czasie Unia wypłacać będzie swoim rolnikom uprawiającym najtrudniejsze, górskie, mało urodzajne ziemie specjalnie podwyższone płatności bezpośrednie. Ukraina dziś nie jest gotowa do wielkiego eksportu żywności i sama, zdarza się, wprowadza ograniczenia eksportowe, ale stworzenie pociągającej perspektywy eksportowej mogłoby przyciąg-
nąć i kapitały, i know-how do ukraińskiego rolnictwa, czyniąc je, jak kiedyś, spichlerzem Europy. Według oceny FAO Ukraina mogłaby potroić swoją produkcję rolną. (…)
Środki nieproporcjonalne do celów
Płatności bezpośrednie pozostają niezwykle marnotrawnym transferem środków publicznych, które można wykorzystać lepiej. Unia wszędzie powtarza, że środki powinny być efektywne i proporcjonalne do założonych celów. (…)
Ponadto (..) szacuje się, iż 80 proc. pomocy WPR trafia do 20 proc. największych gospodarstw. Właścicielami tych gospodarstw są producenci rolni znacznie zamożniejsi niż przeciętny podatnik. Do największych beneficjentów WPR należy królowa brytyjska i kilkudziesięciu lordów oraz kilka najbogatszych rodzin francuskich. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby podatnicy mieli dopłacać najzamożniejszym obywatelom Europy tylko dlatego, że są oni dziedzicami wielkich kompleksów rolnych. (…)
Jak z tego wyjść
(…)
Skrót tekstu z XV numeru Liberte! Całość do przeczytania w cyfrowej wersji kwartalnika
Marcin Święcicki
Poseł Platformy Obywatelskiej. Doktor nauk ekonomicznych Minister Współpracy Gospodarczej z Zagranicą w rządzie Tadeusza Mazowieckiego (1989–1991), W latach późniejszych m.in. prezydent Warszawy (1994–1999), Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki (1999–2000),