Gdzie przebiega dziś główny podział w europejskiej polityce?
Z jednej strony są eurosceptycy, którzy odwołują się do nacjonalistycznej retoryki oraz stosują populistyczny chwyt, mówiąc, że kryzys świadczy o tym, że projekt europejski jest nieporozumieniem, a wobec tego należy wrócić do wypróbowanych państw narodowych.
Skrót tekstu z XV numeru Liberte! Całość do przeczytania w cyfrowej wersji kwartalnika
Z drugiej strony mamy zaś parę nowych sił, które przyznają, że kryzys co prawda wykazał niezdolność obecnych przywódców, ale odpowiedzią na to musi być przyśpieszenie i zrobienie z Europy tego, czym miała być w zamyśle jej ojców założycieli. Ich – naszym – najbardziej przekonującym argumentem jest niemożność utrzymania stanu połowicznej integracji. (…)
Proponowana przez pana ekspansja integracji europejskiej na kolejne obszary wydaje się jednak bardziej odpowiedzią na pytanie o sposób działania, niż o to, co konkretnie należy uczynić, by wyprowadzić Europę z kryzysu. Stwierdzenie, że obecne rozwiązania instytucjonalne są nieefektywne, jest oczywiście prawdą, ale to, że będziemy mieć wspólną europejską politykę fiskalną, nie determinuje treści tej polityki – nie mówiąc już o gwarantowaniu jej skuteczności.
W Europie kryzys ma charakter głównie polityczny, więc musi mieć polityczne rozwiązanie. Poza tym odpowiedź na pytanie „Jak?” jest także, przynajmniej w niektórych obszarach, odpowiedzią na pytanie „Co?”. Weźmy zadłużenie publiczne. W strefie euro wynosi ono 92–93 proc. rocznego PKB, w Stanach Zjednoczonych – 103 proc., w Japonii – 226 proc. PKB. Ale jeśli spojrzymy na stopy procentowe, to okaże się, że najwyższe są w Europie. Jedynym wytłumaczeniem jest polityka i instytucje. W Japonii i USA istnieją wspólny budżet, skarb państwa, sprawne władze. W strefie euro mamy zaś tylko Europejski Bank Centralny, którego uspokajające komunikaty mają ten skutek uboczny, że działają nie tylko na rynki, lecz także na polityków. W rezultacie ci ostatni uważają, że najgorsze już za nami i że damy sobie radę bez gruntownej reformy instytucjonalnej. Mylą się, bo bez niej ekonomiczna stagnacja może potrwać całe dziesięciolecia.(…)
Dla krajów z południa kontynentu uwspólnianie długu oznaczałoby oszczędności rzędu dziesiątków miliardów euro! Dzięki temu, zamiast kontynuować wyniszczającą politykę zaciskania pasa, gospodarki Południa na nowo mogłyby się rozwijać. (…)
Jak ważnym elementem regulacji rynków finansowych powinien być podatek transakcyjny, FTT?
Z mojego punktu widzenia jego główną zaletą byłoby to, że mógłby zastąpić wpłaty państw członkowskich jako źródło finansowania Unii Europejskiej. Bardzo nie podoba mi się to, że zgodzono się na jego wprowadzenie, a następnie oddano państwom członkowskim jako dodatkowy dochód. To wiąże się z kolejnym, bardzo istotnym ograniczeniem europejskiej demokracji: jak ludzie mają się poczuć obywatelami Europy, skoro nie płacą podatków na jej funkcjonowanie? FTT doskonale nadawałby się na niezależne od rządów narodowych źródło dochodów Unii.
Według niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego podatki trafiające bezpośrednio do kasy unijnej są nie do zaakceptowania, ponieważ Unia nie jest demokratyczna, czego dowodem ma być m.in. to, że pół miliona Maltańczyków jest reprezentowanych przez sześciu posłów do Parlamentu Europejskiego, podczas gdy na jednego posła z Niemiec przypada 800 tys. obywateli.(…)
Dobry wynik federalistów zmusi chadeków i socjalistów do bardziej odważnej polityki. Mam nadzieję, że na początku 2015 r. zacznie prace konwencja, która przygotuje projekt niezbędnych zmian instytucjonalnych. Tyle że tym razem wynik jej prac powinien być zwięzły i zrozumiały. (…)
Skrót tekstu z XV numeru Liberte! Całość do przeczytania w cyfrowej wersji kwartalnika
rozmawiał Krzysztof Iszkowski
Guy Verhofstadt
Belgijski i flamandzki polityk, premier Belgii w latach 1999–2008, od 2009 poseł do Parlamentu Europejskiego.
Przewodniczący ALDE – liberalnej frakcji w Parlamencie Europejskim. Twórca opowiadającej
się za federacją europejską międzypartyjną Spinelli Group, zwolennik koncepcji powołania Stanów
Zjednoczonych Europy.